Zapraszamy na spotkanie z poetkami Małgorzatą Lebdą, autorką „Mer de Glace” oraz Sarą Szamot, która ostatnio wydała swój debiut poetycji „Ścisk”. 18 listopada o godzinie 18:00 w sieni IKM. Rozmowę poprowadzi Wojciech Szot.
Małgorzata Lebda „Mer de Glace”
Mer de Glace to drugi najdłuższy lodowiec w Alpach zalegający po francuskiej stronie masywu Mont Blanc. Właśnie nazwę tego lodowca na tytuł swojego najnowszego tomu poetyckiego wybrała Małgorzata Lebda, laureatka m.in. Nagrody Literackiej Gdynia (2019). Od tytułu wypada tu zacząć, gdyż już on zdradza, że w kontekście wcześniejszych książek autorki mamy do czynienia z nowym otwarciem. Poezja Lebdy, dotąd mocno osadzona w lokalności, bazująca na relacjach rodzinnych, kojarzona z nurtem wiejskim (Granica lasu, Matecznik, Sny uckermӓrkerów), w Mer de Glace zabiera czytelnika w podróż po Polsce i Europie Środkowej. Fotograficzne ujęcia i metaforyczność, stanowiące znak rozpoznawczy tej liryki, przybliżają nam krajobrazy (głównie pozamiejskie), ale też składają się na wielowątkową opowieść o człowieku i otaczającym go świecie.
Bo książka ta to właśnie kilka narracji splatających się w całość, nachodzących na siebie. Mamy tu opowieść o ciele, jego kruchości i złożoności, o zmaganiu się i próbie zapanowania nad nim (Dzisiaj było niespokojne. Przed ruchem należy je nakarmić, / zapytać, jak spało i dlaczego tak krótko), mamy metaforyczną opowieść o ludziach i ich postawach, radości mogącej płynąć z prostoty codzienności. Opowiada także Lebda w bardzo prozatorski sposób (choć językiem poetyckim) o przyrodzie i jej darach. Jednak opowieść główna – choć nie dominująca formą, za to subtelnie tkana na przestrzeni całej książki – to historia katastrofy, końca świata, który już się dzieje, ale my jeszcze nie chcemy zdać sobie z tego sprawy. Skupiamy się na ostatnich momentach względnego spokoju, ewentualnie oddajemy się zaangażowanym działaniom, których skuteczność ogranicza się tylko do uspokajania sumień (zjednoczone strachy tematów, o których chce się krzyczeć ‘miałam napisać – wyć, tak’; ruch głowy w stronę pohukiwań; pogrzeby lodowców – nakładanie na nie białych całunów odwracających uwagę słońca).Źródło opisu: Wydawnictwo Warstwy
Sara Szamot „Ścisk”
Mocne, dobrze skondensowane doświadczenia. Tak myślę o tych wierszach. Może dlatego ich szyldem jest „ścisk”, bo pod ogromnym ciśnieniem z węgla powstają diamenty. Sara pisze precyzyjnie i lekko, więc teksty te łatwo wchodzą pod skórę i dopiero tam zaczynają swędzieć lub drażnić. Trudno się dziwić, autorka urodziła się pod koniec świata, w centrum antropocenu i patriarchatu. Nie krzyczy jednak na nas tylko opowiada swoje. Marzy o wspólnocie międzygatunkowej, śmieszkuje z ludzkiej hipokryzji i otula czułością zwierzęta oraz inne byty nieludzkie. Dzięki lekturze tej poezji myślałem o Ziemi, dzieciństwie, mężczyznach, warszawskim Mokotowie, zagadkach relacji romantycznych, o ojcach, o lesie oraz o fizyce płynów. To pocztówki z katastrofy klimatycznej, które jednak dają nadzieję, że dobre myśli i marzenia mogą się spełniać. – Marcin Cecko
Gościnie:
Prowadzący: